czwartek, 6 czerwca 2013

happy? maybe.

Żadnych normalnych zdjęć, bolą mnie kolana, jutro Łosice i 300m, och nie, och nie, życie jest takie okrutne.

Urwanie głowy w każdej postaci. Niby robię wszystko, a ciągle wydaje mi się, że tak naprawdę to jedno wielkie nic. Staram się robić to, czego od siebie wymagam, ale czasami nie wiem, czy za dużo wymagam, czy za mało się staram. Chyba nie mogę mówić, że "za dużo od siebie wymagam", bo nic tak nie miażdży ambicji jak to zdanie, więc pozostanę przy wersji, że jeszcze trochę się obijam i muszę coś z tym zrobić.
Myślę, że aktualnie jestem szczęśliwa. Ten stan nie jest wywołany niczym konkretnym. A może jest? Może po prostu nie jest spowodowany czymś, a brakiem tego czegoś. Może tak. W każdym bądź razie wstaję uśmiechnięta, wracam po treningu do domu zadowolona i siedzę teraz, wieczorem, które zazwyczaj bywały dołujące, szczęśliwa. Dzisiejszy udany dzień jest z pewnością zasługą, jak zwykle udanych, Czwartkowych Rozmów z moją piękną A. i spokojnej egzystencji przy serialach z jak zwykle wspaniałym K. Buziaki Wam wszystkim.

A tak poza tym próbne testy wyszły... rewelacyjnie rzekłabym. Może matma nie poszła najlepiej (15/24), ale polski (32/35 - najwięcej w klasie ^^) i niemiecki rozszerzony (23/30 - znowu najwięcej w klasie ^^) - owszem. Przynajmniej ja jestem zadowolona. No i jeszcze 17/21 z przyrodniczych. A we wtorek 4-dniowa wycieczka w Bieszczady. Wierzę, że będzie cudownie, och tak.
A Wy macie jakieś wycieczki? :)


niedziela, 2 czerwca 2013

My Fair Lady.

W jednym z postów napisałam Wam, że oglądam dramę. Jaką? My Fair Lady. Jest to koreańska produkcja z 2009 roku. 16 godzinnych odcinków. Nie żałuję 16 godzin spędzonych przy tej dramie.

My Fair Lady przedstawia ciekawą historię bogatej, nieumiejącej samodzielnie sobie poradzić w życiu, spadkobierczyni  największej korporacji Kang-san. Kang Hye Na żyje jak księżniczka w otoczeniu służących i lokajów. Pewnego dnia spotyka Suh Dong Chana, który przewraca jej życie do góry nogami. Obraża ją, wplątuje w pracę społeczną, a wkrótce 'porywa' i staje się jej lokajem. Bogata dziedziczka Kang-san nienawidzi nowego kamerdynera za rozkazy, nakazy, porady i niegrzeczne zachowanie, stara się całkowicie zniszczyć jego życie, mimo to Suh Dong Chan nie ustępuje. Dzięki jego zawziętości, rozkapryszona Kang Hye Na (aż trudno uwierzyć) ulega niemal całkowitej przemianie.
Bohaterowie przeżywają mnóstwo ciekawych sytuacji, zabawnych jak i tych wzruszających. Nie przypuszczałam, że aż tak wciągnął mnie w swoją historię ;)
Ogólnie drama rewelacyjna. Świetni aktorzy i ich gra, miny, gestykulacja. Nie ma coś się zastanawiać, jest naprawdę godna obejrzenia, polecam.



Dramę możecie obejrzeć tutaj.

A może ktoś już oglądał? Jak wrażenia?

sobota, 1 czerwca 2013

change.

Hej! :*

Trochę mnie tu nie było.

Czuję ogromną potrzebę zmian. Nie wiem konkretnie jakich. Jakichkolwiek to chyba najlepsza odpowiedź. Chcę coś zmienić w swoim otoczeniu, w swoim pokoju, w swoim wyglądzie, w swoim charakterze, może chcę zmienić też inncyh ludzi, albo od razu świat. Mam zamiar małymi krokami do tego dążyć. "Chcesz zmienić świat? Zacznij od siebie!" Nie chcę stawaić sobie postanowieć, których i tak nie spełnię. Zacznę powoli, najpierw rozgrzewka. Mam nadzieję, że od teraz wszystko będzie  szło po mojej myśli. Znowu czuję się silna.








A no i miłego Dnia Dziecka! Co dostaliście w prezencie? ;)

niedziela, 12 maja 2013

illusions.

I znowu to uczucie, że wiem wszystko, a tak naprawdę całe... nic.. Jest tego tyle, że mój umysł już nie wie, które informacje są prawdziwe. Tych nieprawdziwyh ostatnio było dużo. Jak to się nazywa? Złudzenia? Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Ja po prostu chwytam się kotwicy i powtarzam sobie "no dalej, będzie przecież dobrze, postanowiłaś tak sobie", lecz każdy wie, że ze spełnianiem moich postanowień jest ciężko. Pozostaje pytanie: tylko co teraz tak naprawdę jest moje? Które uczucia pozostają moją własnością? Które sentymenty są prawdziwe? Znowu muszę podzielić się czymś, bo było tylko mi, dla mnie i o mnie. Cholera.

A teraz piję zieloną herbatę i oglądam dramę, o której mam zamiar niedługo Wam opowiedzieć.






A co u Was?

środa, 8 maja 2013

to take a deep breath.

Spokojnie. Oddychaj. Nic się nie dzieje. Nic, zupełnie nic, widzisz?  Wszystko się zjebało,
bo nic się nie dzieje. Ale gorzej  nie będzie. Wdech, wydech. Nic się nie dzieje, więc lepiej też nie.
Grunt, że już sięgnęłaś dna. Nie masz się czym przejmować. Zobacz, słońce świeci,
w portfelu masz jeszcze kilka pogniecieonych banknotów i parę monet, za oknem są ludzie.
Możesz umierać. Aha, nie chcesz? Nie chcę, mówisz.






środa, 1 maja 2013

goodbye my dark side.

Każdy moment jets dobry, żeby zmienić wszystko.
Żegnaj, ciemna strono.

Moja gorsza strona jest moją lepszą stroną. Ale dziś wolę dobrą słabość, od złej mocy skierowanej tak naprawdę we mnie samą.





Jak spędzacie majówkę? :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

I am.

Uczucie jest dziwne, niby znane, a jednak niebezpiecznie nowe. Jak zwykle pełno sprzeczności. Woda gasi ogień, ziemia wchłania wodę, ogień spala ziemię. Uczucie dziwne i ja dziwnie się czuję zamknięta w wolnej przestrzeni.  Niby ic nie ucieka, a jednak czuje się pulsujący ból.
Nie mam w czym sie zatracać,  nie mam czego planować, mogę jedynie być. Czyli jest całkiem dobrze. Dobrze sobie radzę, dobrze sobie żyję. To jest dobrze w moim wydaniu.







A na koniec ja w krótszej (i prostej) grzywce:




A jak Wam mija tydzień? :) Widzieliście wczorajsze piękne cztery gole Lewandowskiego? Hahaha, Mistrz! :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

football match.

Hej! Właśnie zaczyna się mecz, półfinał Ligi Mistrzów, FC Barcelona - Bayern Monachium, gdyby ktoś nie wiedział. Ja osobiście jestem całym sercem za Barcą, ale uważam, że Bayern jednak rozpoczął naprawdę dobry sezon. A Wy oglądacie? Za kim jesteście? :)



No i pyatnie do trzecioklasistów: jak Wam poszła część humanistyczna? :)

To ja zmykam, do jutro prawdopodobnie <3

niedziela, 21 kwietnia 2013

Holi.

Cały wczorajszy dzień spędziłam u babci. Tam nic konkretniejszego nie zrobiłam, było troszkę chłodno, więc nawet nie miałam ochoty robić zdjęcia. Dzisiaj jest inaczej, słońce świeci od rana i mimo, że wieje mały wiatr, CHCE MI SIĘ. Jakkolwiek to brzmi.

***
Czy słyszeliście może o Holi? Jest to hinduistyczne święto radości i wiosny obchodzone w dniu pełni księżyca w miesiącu phalguna (luty-marzec). Nazywane jest również Festiwalem Kolorów i kojarzone z kolorowymi proszkami do obsypywania przyjaciół.
Na południu Indii, aby przypomnieć ból i smutek pewnej bogini po stracie męża, kobiety śpiewają pieśni pogrzebowe. Podczas holi popularne są również ofiary z drzewa Aśoki o czerwonych kwiatach.
Na północy Indii, według innych mitów, holi to rocznica śmierci w płomieniach stosu ogniowego Holiki(dlatego pierwszego dnia holi palone są ogniska), która podstępnie próbowała uśmiercić poprzez spalenie Prahladę - gorliwego wielbiciela Wisznu.


Drugiego dnia święta (zwanego Dhulandi) hindusi obrzucają się nawzajem kolorowym proszkiem (który tradycyjnie był wytwarzany z roślin kwitnących na wiosnę a współcześnie wytwarza się go przemysłowo) i polewają wodą.



żródło: wikipedia & google grafika

piątek, 19 kwietnia 2013

people.

Bardzo miłe popołudnie dzisiaj. Teraz tylko muszę sprawdzić, czy kleszczy do domu nie zaprosiłam. Ale to nic, warto było, miejsce i inspiracje na zdjęcia są, mamy 3 dni wolnego w następnym tygodniu i trzeba będzie je dobrze wykorzystać. Bo a wszystkim trzecioklasistom życzę powodzenia na testach :)

Ludzie. Czasem są, czasem uciekają gdzieś, w podobno lepsze miejsce. Czasem pokazują nam siebie, czasem ukrywają swe prawdziwe oblicze. Czasem zmieniają się. O przepraszam, Oni się nie zmieniają, to my ich lepiej poznajemy. Nie przywiązujmy się do nich, są zakłamani i zdrwadliwi. Oczywiście, znajdują się wśród nich również perełki, ale takich to ze świecą szukać. Więc jeśli los Ci sprzyja i odnajdziesz kogos takiego, to za nic nie pozwól mu odejść, trzymaj kurczowo przy sobie. Nie puszczaj. Po prostu z taką osobą  t r w a j.




A Wy jak wspominacie dzisiejszy dzień? :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

smile.

Piękna pogoda za oknem, czyli to, czego ostatnio potrzebowałam najbardziej. Zgadza się. Po prostu powód do radości, jakiego ostatnio nie miałam. Niech nic się nie zmienia, bo teraz jest dobrze. Niczego więcej mi nie trzeba. Narazie.
SORRISO:))))))))))

A teraz parę obrazków:










Na koniec mój idol

(Kurt Cobain)

A co u Was? ;)

wtorek, 16 kwietnia 2013

TAG: 15 dziwnych faktów o mnie

Takie na szybko wymślone, no ale...  A więc:

1. Śpię w skarpetkach.
2. Szaleję za czekoladą *.*
3. Znam ludzi z... całego świata.
4. Chciałabym żyć w latach 80/90.
5. Nienawidzę śniegu.
6. Uwielbiam dizajnerskie akcesoria i meble.
7. Nie potafię gwizdać ani robić balonów z gumy do żucia.
8. Uwielbiam anime i kino azjatyckie.
9. Rozpoczynając nową ksiązkę, zawsze czytam ostatnią stronę jako pierwszą.
10. Nie lubię, gdy ludzie pytają mnie, co się stało, datego zawsze mimo wszystko staram się uśmiechać.
11. Uwielbiam wąchać wszelkie żele, szampony, perfumy itp.
12. Gdy mi się nudzi, robię zdjęcia wszystkiemu dookoła.
13. Uwielbiam spacerować nocą.
14. gdy jest mi smutno, znajduję jeszcze więcej negatywów.
15. Piszę opowiadania, które kończę po paru stronach/rozdziałach.

No i to tyle. A Wy jakie kryjecie w sobie "dziwności"? ;)


+Chcecie, abym założyła aska?

niedziela, 14 kwietnia 2013

it isnt perfect, but what is perfect?

Przedwczoraj nie mogłam nic konstruktywnego wymyślić. Wczoraj Anka widziała jak się z tym męczyłam i w końcu poległam.
A dziś? Dziś coś się we mnie budzi, buzuje, gnębi, męczy, tyka, razi w oczy. Narusza każdy nerw. Zabawna część - chujwieco.

Jak jest dobrze, po co to wyrzucać z siebie? No, chyba, żeby się z kimś radością podzielić, ale tak niesamowicie często ludie patrzą wtedy na nas z zawiścią, jak na błaznów.
Jak jest źle,  to chcemy to z siebie wyrzucić, ogromna część ludzi pragnie przekazać to zło czające się w swoim sercu komuś innemu, najlepiej wszystkim dookoła. Aco! Niech mają tak źle jak oni.
A gdy nie potrafimy sprecyzować tego, co w nas siedzi, drapie, gryzie i męczy? Co wtedy zrobić? Albo boimy przyznać się do czegoś, co jest w nas głęboko, i w pewnym momencie zaczynamy oszukiwać samych siebie tak głęboko, że po paru razach zaczynamy być w stanie uwierzyć we wszystko. W co tylko zechcemy. I co wtedy?



brrr. Czasami cieszę się, że mam taką samoocenę, przynajmniej nie jestem w stanie się tak perfidnie okłamywać.

sobota, 13 kwietnia 2013

happy or sad?

Jakoś przebiegłam. Nawet nie wiem która byłam, ale z tego co mówił trener to w pierwszej szesnastce (która zresztą punktuje, więc się cieszę). Ale trasa była rewelacyjna - błoto, śnieg, woda, lód, piasek, dosłownie wszystko! No i nie obeszło się bez błota w buzi (fuu!) i dodatkowych siniaków. Trochę płaczu po biegu, mnóstwo śmiechu z innymi, rozmowy. Generalnie to tyle o zawodach, nie ma co mówić, przy tym Adamów to była bajka, zgadza się, myślałam, że gorzej być nie może.

A teraz siedzę, słucham muzyki, piję kakao i mam ochotę obejrzeć jakiś film. Jaki polecacie? :) No i jak Wam minęła sobota?


EDIT:
Dziękuję wszystkim za miłe i motywujące komentarze pod ostatnim postem! <333

czwartek, 11 kwietnia 2013

photos.

Wczoraj miałam tylko 4 lekcje. Dzisiaj byłam na 3, lovely.
Wczoraj po szkole, gdy zjadłam obiad, wybrałam się do sklepu po odżywkę do włosów, która przedwczoraj mi się skończyła. Nie kupuję zawsze takich samych, po prostu wybieram jaka mi będzie teraz odpowiadała. Ostatnio miałam Timotei Intensywna Odbudowa, a dzisiaj kupiłam Schwarzkopf Gliss Kur do bardzo zniszczonych, suchych włosów. Mam nadzieję, że się sprawdzi ;) Wzięłam ze sobą także aparat, z nadzieją, że znajdę choć parę fajnych ujęć i... nie zawiodłam się.
A dzisiaj byłam u dermatologa, gdzie spędziłam... prawie 2 godziny! Nie dość, że czekałam tam dużo ponad godzinę, to w gabinecie (gdzie przpisała mi leki w 7min) przesiedziałam 40min. Czemu nie, chętnie posłucham o jej córce, znajomych, życiu prywatnym, drodze do zawodu, można by jeszcze długo wymieniać. To nic, że inni czekają.

Parę wczorajszych zdjęć:




A Wy jak spędziliści dwa ostatnie dni? :)

wtorek, 9 kwietnia 2013

demands, facts

Jakich mam chmaskich i bezczelnych ludzi w klasie. Nie nie, to nic, że grzbią w torbach, zabierają telefony, wyjmują karty pamięci i przeglądają Twoje osobiste 'mini-wspomnienia'. Nic takiego. Bez znaczenia. Czujesz ironię?
Ohhh, zawiodłam się na niektórych. Musimy wymagać od ludzi minimum. Wtedy za każdym razem, kiedy zrobią coś ponad to, będziemy mile zaskoczeni, a kiedy zawiodą - nie zdziwimy się wcale. Racja. Może wymagania, które formułujemy względem innych są zbyt wygórowane, dlatego czasem nie potrafimy pogodzć się z faktami. A właśnie, fakty... Co jest pewnym faktem: zakupy, które dzisiaj zrobiłeś, otwarte okno w nocy, poranek z BMTH na cały regulator,  popołudnie z herbatą, najgorszy tydzień a może istnienie kogoś obok? A co, jeśli to wszystko przytrafiło się tylko w naszej głowie i nie wiemy jak zweryfikować czy to prawda? Jak mam sprawdzić obecność człowieka w mojej przestrzeni? Rozmawiając z nim - błąd, to może być wyimaginowany dialog wewnętrzny z zamkniętymi oczami. Dotykając ręki - błąd, przecież masz je dwie i możesz dotknąć swojej, nie wiedząc o tym.

Dzisiejsze w-f i religia były najciężczymi lekcjami pod względem psychicznym. Wspomnienia. Powroty Pewnej Osoby w mojej pamięci. A poranek był taki dobry...


 (aż chciałoby się tam wybrać...)





A co u Was? :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Something in the way

Czas się chyba ogarnąć. Damy radę? Musimy.
Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali, mimo, że od niektórych nie odbierałam telefonów (G. i K. tak, o Was mowa :*). Dziękuję, że ze mną wytrzymali, że mimo wszystko mnie pocieszali, że ze mną byli. Mogę się wszystkim pochwalić, że mam NAPRAWDĘ WSPANIAŁYCH PRZYJACIÓŁ :*:*
Staram się zachowywać normalnie, ale chyba jeszcze nie potafię. W czwartek minie tydzień, więc nie jestem pewna czy do tego czasu mi przejdzie. Co ja mówię, nigdy mi nie przejdzie, ale trzeba nauczyć się z tym żyć. Mimo paru słów, mimo strasznego wydarzenia - głowa do góry, trzeba iść do przodu. Trzeba korzystać z życia, mimo że Pewna Osoba już nie może... To trudne, ale dzięki TEJ PIĄTCE mam nadzieję, że się uda. A Pewna Osoba sama zrezygnowała, nie wiadomo czemu, ale tak było, i szanujemy to. Sad but true. Sobota przepłakana, niedziela na moim małym 'odludziu', poniedziałek bez słów, wtorek musi być inny. Lepszy. Nie mówię, że chcę o tym zapomnieć. Bo nie chcę, ale trzeba się z tym pogodzić i iść dalej. Jakoś damy radę, prawda?



niedziela, 7 kwietnia 2013

i don't believe it.

Trzeci dzień już mija, ale nadal to do mnie nie dociera.

Nie wiem co myśleć. To najgorsze uczucie. Nie niewiedza, lecz brak pomysłu co z nią zrobić. Wiedzieć wszystko, a tak naprawdę całe nic.
Chciałabym... Wiele bym chciała. Czuję, że ktoś jest w niewłaściwym miejscu. Chciałoby się, by był gdzieś indziej, ale to tylko marne marzenia. Nie do spełnienia. Wącham siarkę, benzynę, farbę i lakier do paznokci. Na koniec połykam płyn. W środku pali, na zewnątrz nic. No może wczoraj woda na kościach policzkowych.

Nie.
Nie chcę.
NAPRAWDĘ NIE MAM OCHOTY.
Jedyne co się robi teraz, to herbata.
Nie pisać, nie dzwonić, nie mówić, nie uśmiechać się, nie patrzeć, nie przeszkadzać w robieniu herbaty.
Spierdalać.
Dziekuję.

Eldo "Twarze"                                                Dżem "Zapal świeczkę"

Te słowa towarzyszą mi od czwartkowego wieczoru...




"bliskim mów, gdyby pytali, że chwilowo zmieniłam adres, że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości..." czasem tak, od paru dni częściej niż powinnam, cytat dzięki Ann (jak zawsze trafia w sedno!).      


Artur, trzymaj się!                           

czwartek, 4 kwietnia 2013

busy day

Jaki dzień dzisiaj ciężki, jestem już wyczerpana. Wszystko mnie boli. Teraz marzę tylko o tym, aby usiąść w ciepłym łożku z herbatą, włączyć ulubioną piosenkę i odpocząć. Po prostu czuję, jakbym miała wyczerpaną baterię. No niestety czas odłożyć pragnienia i smutki na bok, a wziąć się za lekcje. Tak, praca z polskiego czekać nie może.
A jutro trzeba iść na Pierwszy Piątek, do bierzmowania, trening zrobić i w końcu upragniony weekend. Wiem, że szkoła dopiero się zaczęła, ale już mam jej dość. No i chciałabym w końcu poleniuchować, bo podczas świąt niestety mi się nie udało.
A W jakie macie plany na weekend?:)


***

Jaki telefon dotykowy, nieduży polecacie?
O czym chciecie, abym napisała?

środa, 3 kwietnia 2013

sometimes

Czasami próbuję, z takim czy innym skutkiem, ale zdarza mi się. Ogarniam kilka priorytetów w moim życiu, staram się nad nimi zapanować... ale czy jest sens w tym, żeby wszystko mieć zaplanowane i wyliczone? Czasami lepiej nie znać jutra, nie czekać na nie, nie liczyć na coś, co może nigdy nie przyjść, nie planować. Czasami zastanawiam się czy jestem kimś, kim chciałabym być. A może tego też czasem lepiej nie precyzować do końca? Pożyjemy, zobaczymy.

***

Pierwszy dzień w szkole po przerwie świątecznej. Nic specjalnego, 5 lekcji, lovely. Patka, piękna zemsta będzie! Oj, trzymajcie kciuki :) No i lubię kibicować na wf-ie. I lubię, gdy pan Ż. udaje w pełni wykwalifikowanego, poważnego, mądrego nauczyciela.


A Wam jak minął dzień? ;)